piątek, 24 maja 2013

3.,,To tylko rozgrzewka, chłopczyku."

Oczami Laury

Jak ja, mogłam być, tak naiwną małolatą.? Jak.?! Już mówię jak to było.

~ Retrospekcja ~

Znasz mnie.? Wątpię. Na imię mi Laura, mam 17 lat, mam młodszego o 4 lata brata Marka, mieszkamy z rodzicami w Doncaster. Teraz, idę do sąsiadów - państwa Tomlinsonów. Są dobrymi, przyjaciółmi rodziców. Mama wysłała mnie, do pani Tomlinson, by coś zanieść. Położyłam, palec, na małym przycisku. Wcisnęłam go mocniej i zaraz, w drzwiach ukazała mi się postać, mojego starego kolegi - Louisa.


- Cześć Laura. - przywitał mnie, z uśmiechem.
- Hej Louis. - odwzajemniłam uśmiech.
- Prosze, wejdź. - zaprosił mnie gestem ręki.
- Jest, twoja mama.? - zapytałam.
- Nie ma jej, ale jak masz coś, dla niej, to przekaże.
- Wyczułeś mnie, moja mama dała to dla twojej. - podałam mu, a on gdzieś to odłożył. - Co cię, przygnało do Doncaster.? - zapytałam.
- Mamy, dwa tygodnie wolnego, więc jestem. - uśmiechnął się.
- To fajnie. - odpowiedziałam.

~ Miesiąc później ~
Ostatni czas, był jednym, z beznadziejnych, w moim życiu. Z Louisem, zbliżyliśmy się do siebie. Zostaliśmy parą, było idealnie. Lecz, za idealnie. Układało nam się dobrze, on chciał zrobić to. Poszłam na to, ale byłam bezmyślna w tej sprawie. Od kilku dni, nie czuję się najlepiej. Prawie nic, nie jem, bo wszystkim wymiotuje. Okres, mi się spóźnia. Obawiam się, że przez moją, lekkomyślność, zaszłam w ciążę. Ubrałam kurtkę, wzięłam parasol, bo akurat, padało i poszłam, do pobliskiej apteki. Kupiłam 3 testy. Wróciłam do domu, poszłam do łazienki i zrobiłam, to co miałam zrobić. Po odczekanym, kwadransie, spojrzałam na test. Widok, mnie zamurował, 2 kreski. Obsunęłam się po ścianie, i zaczęłam płakać, jak dziecko. Usłyszałam, że do domu, wróciła mama. Drzwi, od łazienki były otwarte, weszła, by sprawdzić, czemu płaczę.
- Laura, czemu płaczesz.? - zapytała.
- Bo..jestem w ciąży.- znów wybuchłam płaczem.
- Będzie dobrze. - przytuliła mnie. - A kto jest ojcem.? - zapytała
- Louis... - wyjąkałam. - Mamo, pod żadnym pozorem, nie mów rodzicom, Louisa. Ja nie chcę, by się dowiedzieli. Louis, też się nie dowie, proszę cię. Ja wychowam, to dziecko, wyjadę do Londynu, w następnym tygodniu, zniknę wam, z oczu, proszę cię, nikomu ani słowa. - mówiłam przez łzy.
- Dobrze, jak chcesz.

~ Powrót do teraźniejszości ~ 

- Laura, już jesteśmy. - szturchnął mnie Louis.
- Okej. - powiedziałam.
Wzięłam, małą na ręce. Nie było tam, kolejki. Więc, bezproblemowo, załatwiłam wszystko. Potem wykupiłam leki, a na końcu, podziękowałam Louisowi. Gdy weszliśmy, do domu, rozbrzmiewała muzyka. Weszłam do salonu, skąd dochodził dźwięk, aby coś obczaić. Z tego, co wywnioskowałam, urządzili sobie, konkurs taneczny.
- Pytam prosto z mostu, o co jest stawka. - powiedziałam.
- O ostatnie, żelki. - powiedzieli chórem.
- Okej, zrobić miejsce.
- Od kiedy, ty umiesz tańczyć.? - zapytał Zayn.
- Od kiedy, moi rodzice, mnie stworzyli. A teraz, zapodajcie, jakąś muzykę, bo bez niej, nie zatańczę. - (aut. wyobraźcie sobie, że Laura, to Zendaya )powiedziałam, włączyłam piosenkę, jaka pierwsza lepsza, rzuciła mi się w oczy. Złapałam rytm, jak za dawnych czasów, i poniosło mnie. Tańczyłam jakieś 20 sekund, bo to tylko taka, moja rozgrzewka.
- Tak krótko.? - zapytał Hazz.
- To tylko rozgrzewka, chłopczyku. Zapodaj jakąś nutę, i zaczynam. Znów dobiegła, mnie muzyka. Więc, nie myślałam o niczym innym, jak o ruchu ciała, i dobrym tańcu. Kiedyś, bawiłam się w taniec, ale to kiedyś. Minęło z 3 lata, od kąd już, nie tańczę. Wciągnęły mnie pewne rzeczy, i tadaaaaa nie tańczę. Teraz napewno, tańczyłam więcej, niż 20 sekund. 


Nie chcę, wracać do tańca, teraz bardzo, rzadko to robię. Gdy, mnie ktoś zmusi, to zatańczę, ale gdy nie muszę, to nie tańcze.
- Ty serio, umiesz tańczyć. -powiedział Li.
- Dziękuje. - uśmiechnęłam się.
- Tańczyłaś kiedyś, chodziłaś na jakieś lekcje.? - zapytał Niall.
- Emm... Od 3 lat, nie tańczę, do 2011 roku tańczyłam, noi miałam szansę, dostać stypendium w szkole tanecznej, ale to zmarnowałam, bo wykonałam ruch w prawo, zamiast w lewo. - ta daa.! koniec historii.
- Czyli kiedyś, byłaś dobrą tancerką. - mówiła Bells.
- Tak. - przerwałam jej.
- Miałaś szansę, na świetną szkołę taneczną. - ciągnęła.
- Nom, mniej więcej. - dociągnęłam.
- I nic mi, nie powiedziałaś.?! Ty chamie, jeden.! - krzyknęła oburzona, i walnęła mnie, poduszką.
- Taaa, mniejsza o to, dajcie mi moje, żelki, które uczciwie wygrałam.
- Eeeej, kto powiedział , że wygrałaś, te żelki.? - zapytał oburzony Zayn.
- No ja, ssuń się chłopczyku, idę po nagrodę - odepchnęłam mulata, i posżłam po żelki, które leżały, na kuchennym stole.
Zjadłam swoją nagrodę, poszłam do salonu po Katie, i dałam jej leki. Skrzywiła się, no, ale cóż, trzeba było, bo chora jest. Wykaraska się. A właśnie, gdzie mój, brat.? Usłyszałam dźwięk, mojego telefonu. Był to krótki, odgłos, co oznaczało, że dostałam sms-a. Zobaczyłam na wyświetlacz, w celu dowiedzenia się, od kogo, go dostałam. Od brata, jakąś telepatię mamy.? Pomyślałam o nim, i dostałam od niego wiadomość.
,,Słuchaj, ja wybyłem, by pozwiedzać miasto;) Nie martw się, o mnie;D"
,,Spoko, i tak był tego, nie robiła;P;D<3"
Ok, brata mam z głowy, teraz najchętniej, skoro powróciłam od tańca, z chęcią mam ochotę, coś zatańczyć.  Mam ochotę, ale żeby jeszcze, mi się chciało. Bells siedziała, z chłopakami, w salonie, a ja byłam u siebie, siedziałam przy śpiącej Katie. Zajęłam się, czytaniem, jakichś czasopism, o gwiazdach, czy coś. Jedna strona, przykuła moją uwagę, widniał na niej, nagłówek : 
,,Liam Payne, z swoją 
dziewczyną - 
Danielle Peazer"
Było jeszcze kilka fotek. Nie wiedziałam, że Liam, ma dziewczynę. Nawet zaczął, mi się podobać. Jest taki.... taki inny, inny od reszty. I właśnie, to go wyróżnia. Jest taki, miły uprzejmy, jego czekoladowe oczy, wyrażają więcej, niż tysiąc słów, mogłabym się w nie patrzeć, cały dzień i całą noc. Dziewczyno, ogarnij się.!  Nawet zaczęłam lubić, Liama, Nialla, Harrego i Zayna, Lou się nie liczy, bo jego znam, od piaskownicy. Teraz najchętniej, odpłynęłabym, w krainę morfeusza. I chyba, to zrobię.

~ Dwie godziny później ~

Spałam jakieś dwie godziny, gdyby nie Katie, która obudziła mnie, swoim płaczem. Tak niby, ma roczek, ale cały czas, budzi się, z płaczem. Wzięłam ją na ręce, trochę pokołysałam, i znów mi usnęła. Wyszłam na paluszkach, po cichutku, z pokoju, by nie obudzić małej. Zeszłam na dół, do salonu, Belli nie było, może wyszła z chłopcami.? Hmm.. albo gdzieś, z Hazzą poszła, a z resztą, najwyżej, później się dowiem. Zasiadłam na kanapie, i włączyłam TV. Skakałam, z kanału, na kanał. W tym pudle, nie ma już, nic praktycznie, ciekawego. Postanowiłam, że obejrzę sobie, Titanica. Mój ulubiony film, często go, oglądam.
Znam go co do sceny, ale nigdy mnie, nie nudzi. Od zawsze, tak oglądam, swoje ulubione, filmy. W dzieciństwie - Król Lew, teraz - Titanic. Gdy obejrzałam cały film, wyszłam na zewnątrz. A tam co.? Ach, ta Anglia. Zawsze i wszędzie, deszcz.
___________________________________________________
Ka buum.! Tam tradam, to jest 3. ; p Podoba się?:) Teraz rozdziały, będą rzadziej. Powody :
- w poniedziałek, zostaję po lekcjach, na zajęcia taneczne.
- w poniedziałek, mam sprawdzian z polskiego dział ,,fonetyka" - średnio to umiem.
- muszę zacząć, poprawiać oceny, bo niedługo wystawienie i wgl.
- niedługo jest święto, mojej szkoły, i też trzeba to zorganizować.
- muszę podciągnąć muzykę. -,-
Powodów jest masa, ale nie będę, ich wszystkich wypisywała. Jeżeli macie, Twittera to mnie follownijcie, moja nazwa to : @69_Madzialena. Jak widzicie, jest nowy, wygląd bloga. Jeżeli chcecie, zobaczyć licznik, idt. To najedźcie kursorem, w prawą stronę. Nie miałam, kompletnego pojęcia, co z szablonem, ale ok, jako tako, to wygląda. Także, mam nadzieję, że nie opuścicie mnie, podczas mojej, nieobecności. Kocham Was, buziole.!;*
xx. wasza Magda :]

sobota, 27 kwietnia 2013

2.,,Wiesz, istnieje wiele, teorii dlaczego, moje zachowanie przypomina, zachowanie chłopaka. Jedni twierdzą, że poprostu taka już jestem, a drudzy, że nie ma na to teorii."

Paczadłami Laury

Obudziły mnie, dźwięki piosenki Bruno Marsa - The Lazy Song. Zeszłam na dół, aby być, w temacie. Gdy
zeszłam, zobaczyłam piątkę idiotów. Nialla, który grał na gitarze, i pozostałą czwórkę, która śpiewała.
- Co wy idioci robicie.? Chcecie cały, Londyn obudzić.?! Nie dość, że mnie obudziliście to kto was tu wpuścił.? O ósmej rano.? Bella.!
- Tak. - przyszła
- Po co wpuściłaś, tu tych idiotów.! Obudzili mnie i pewnie, z resztą Katie, też zaraz... - urwał mi płacz dziecka - się obudzi. - dokończyłam. Pobiegłam do pokoju, by załagodzić, sytuacje. Wzięłam małą, na ręce i zeszłam, na dół.
- Brawo idioci. Miałabym chociaż, z 20 minut spokoju. - powiedziałam.
- Ej, nie nazywaj nas "idiotami", nie znasz nas, to nie oceniaj. - powiedział Zayn.
- Właśnie, a może to ty, jesteś pustą idiotką. - Niall.
- Jakoś, nie przejęłam się, tym faktem. Hejtuje mnie One Direction, o boże zesram sie w gacie. - zaczęłam nawijać. - Najsławniejszy boysband w moim kraju, właśnie przebywa u mnie w domu. O ja piernicze, dacie mi autografy.? Nie.! Zaśpiewacie dla mnie.... Och One Direction.
- Laura, skończ. Hamuj się. - powiedziała Bella.
- Bells, usiądź zrób, herbate. Cokolwiek, daj mojej osobie, dalej wypowiadać słowa. Słucham was, tysiąc pięćset, sto dziewięćset razy dziennie, i nadal nie moge, przestać. Kocham was, no bóstwię wręcz.! Mam płyty, plakaty, koszulki, pościel. No bez was, nie mogę żyć. Jesteście częścią, mojego przekichanego życia. A tak serio to jesteście zakałą tego narodu.! I jeszcze coś... - urwał mi Lou.
- Laura.! Cholera jasna, morda w kubeł.! - krzyknął pasiasty.
- Bo co mi zrobisz, Tomlinson.?! Nie boję się, męża marchewek.!
- Dobra, przypomnę ci coś. Dwa lata temu, pamiętasz.?
- Nie zaczynaj.!
- Byłaś głupią gówniarą, która kręciła sie, wokół każdego chłopaka, który chodził po ulicach, Doncaster.
- Zamknij sie Tomlinson.!
- Nie.! Czekałaś, na jakąś okazję.!
- Jaką znowu, okazje.? Co ty gadasz.?!
- Przypomnieć ci.? W ciągu dwóch miesięcy, miałaś piętnastu chłopaków.
- I co, to ma do tego.? Lepiej ty policz, na ilu randkach byłeś w ciągu, dnia.
- Czy ja, o czymś nie wiem.? - zapytała Bella.
- Dopisujemy się do pytania. - powiedział Liam.
- Owszem, i sie nie dowiecie.! - krzyknęłam.
To była kreatywna wymiana zdań. Tomlinson po raz kolejny, mi to robi. A co.? Podnosi ciśnienie. Czasem
chcę, żeby prawda wyszła na jaw, a czasem tego nie chce. Może, byłoby łatwiej.? Powiem, co mi tam, Katie i tak kiedyś musi poznać ojca. Zaciągnęłam Tomlinsona, do swojego pokoju.
- Słuchaj ja już tak, dłużej nie mogę, musze powiedzieć ci prawdę. - powiedziałam. Lou zmarszczył brwi.
- Jeżeli ci chodzi o to, że jesteśmy zakałą narodu, to wiem to. Słucham, mów co miałaś, mówić.
- Katie..ona.. ona jest twoją córką.
- C.. co.?
- Katie, to twoja córka.
- Nie, nie wrobisz mnie w nic.!
- Kiedy to prawda.!
- Przestań.! Nie rób, z siebie gorszej, idiotki.
- Louis, Katie to twoja córka. - spojrzałam mu w oczy.
- Nie próbuj, mi wmawiać.!
- Co mam zrobić, żebyś uwierzył.?
- Powiedz prawdę.!
- Mówie.!
- Nie wierzę ci.! Chcesz mnie, w coś wrobić.
- Louis, ja nie kłamie.!
- Przestań, i tak, ci nie uwierze.!
- A idź ty.! - krzyknęłam i wróciłam do reszty. Nie chce mi wierzyć, niech mi nie wierzy. Udowodnię, to. Jest XXI w. Medycyna, poszła w ruch. Wzięłam Katie na kolana. Cała była, upaćkana w jakieś czekoladzie.
- Kto daj jej, coś w czego skład wchodzi czekolada.?!
- Gdzie mój baton.?! - zapytał podniesionym tonem głosu Niall.
- Dałeś, jej batona.? - zadałam pytanie.
- Niall jej, niczego nie dawał. - powiedziała Bella.
- Od małego ma szajke złodziejską. - zaśmiał sie Hazz.
- Ciesz się, że ty nie masz. - mruknęłam pod nosem.
- Co.? - zapytał
- Nic nic.
- Czemu ty masz, taką nie wyparzoną gębe.? - zapytał Zayn.
- Bo lubię, taką mieć. - odpowiedziałam.
- Już cię lubie. - powiedział mulat.
- A ja, ciebie nie.
- Czemu.? - zapytał oburzony.
- Bo jesteś idiotą.
- Ty też.!
- Ja nie jestem idiotą, jak już to idiotką.
- O prosze cie, nie zaczynaj.
- Za późno.
- Na prawde chcesz sie kłócić.?
- O każdej porze, dnia i nocy.

- Z Zaynem, szacun. - powiedział Hazz.

Oczami Louisa

Laura mnie, naprawde wkurzyła. Spotykamy się, po niespełna dwóch latach, a ona mi z takim czymś wyjeżdża. To nie prawda, chyba... Ale my nigdy, z tego co pamiętam to nie.. A może... Nie.!

Oczami Laury

- Morda w kubeł, Malik. - powiedziałam.
- Poddajesz się.? - zapytał uradowany.
- A niech ci będzie, idioto.
- A niech ci będzie, wymyślę więcej, argumentów. - nie odpowiedziałam, tylko przekręciłam oczami.
- Może, w coś, zagramy.? - zapytał Niall
- Serio, w co.? - zapytałam z ironią.
- Prawdę i wyzwanie. - zaproponowała Bells, okej pasuje. Przynajmniej, będe miała beke. Zaczynał Zayn, moje przemyślenia były blisko tego, że wybierze mnie. A jednak, jestem jasnowidzem.!
- Prawda, nie zanudzaj mnie tym, pytaniem. - powiedziałam.
- Okej. - stwierdził - Czemu jesteś, głupia.? - zapytał.
- Wiesz, istnieje wiele, teorii dlaczego, moje zachowanie przypomina, zachowanie chłopaka. Jedni twierdzą, że poprostu taka już jestem, a drudzy, że nie ma na to teorii.
- Widzisz Liam, wystarczyło zapytać, czemu jest głupia. - powiedział Zayn.
- Dobra, nie odzywam się, argumenty zostawię dla siebie. - powiedziałam.
- I dobrze. - powiedział Malik.
- Może zaraz, użyję jednego z nich. - zaśmiałam się.
- Cicho. - powiedziała Bell.
- Ale, no jeden argument.! Proszęęę.! - błagałam, aż klęknęłam na klęczki.
- Nie i zachowuj sie normalnie.! - mówiła z podniesionym tonem głosu.
- No dobra. Foch z przytupem, na 5 minut, z melodyjką.
- Ty nie fochaj, tylko kochaj.
- Pff, żeby tu były takie, osoby.
- A córki nie kochasz.? - zapytał Lou.
- Z wyjątkiem, tego stworzenia. - graliśmy, jeszcze jakąś, dobrą godzinę. Kiedy tylko Lou, nie patrzył na mnie, ja bacznie wlepiałam gały, w jego osobę. Moje wlepianie gał, przerwał mój telefon. Dzwoniła mama.
( L - Laura, M - Mama )

L : Hej mamuś, co tam.?

M : Cześć Laura, wszystko po staremu, a u ciebie.?
L : Też.
M : A jak, tam Katie.?
L : Z małą, wszystko ok.
M : Słuchaj zaczynają się wakacje.
L : Tak, wiem.
M : Czy mogłabym, wysłać twojego brata do Londynu.?
L : Mamo niee.
M : Przestań Laura, nie marudź, brata dwa lata nie widziałaś.
L : No okej. Pa.
M : Pa.

- Bella jest sprawa, czy mój brat może, przyjechać do nas, na wakacje.? - zapytałam
- Jasne, ile ma lat.?
- 15.
- Niech wbija, a kiedy przyjedzie.?
- Wiesz, sama nie wiem. Ale zadzwonie, do mamy i wszystkiego się... - przerwał mi dzwonek do drzwi, który rozległ się po całym domu. Otworzyłam drzwi, a za nimi co.? Mama i mój brat - Mark. O kurna, szybcy są.
- Przyznaj się, zaplanowałaś to. - zaśmiałam się. - Wchodzisz.? - zapytałam
- Nie Laura, podrzucam ci brata, i wracam.
- Super, wszystko, na mojej głowie. - powiedziałam - Pa. Witaj, jakże głupi bracie.! - przytuliłam go.
- Witaj, jakże głupia siostro.! - oboje sie zaśmialiśmy. Pociągnęłam go za sobą, do salonu.
- Więc, przedstawiam wam, mojego brata - Marka, i nie wiem skąd on sie wziął na tym świecie, prawdopodobnie spałam.
- Ja już zapomniałem, jak zawsze graliśmy w piłke, a Mark krzyczał "strzelaj tego gola.!" - powiedział Lou.
- Przypomniałeś, mi o tamtych czasach. Hańba ci. - powiedziałam
- Ta, też to pamiętam. - rozmarzył się Mark.
- Mark bądź tak dobrym bratem, którym jesteś i weź Katie na spacer. Ok.? - poprosiłam
- Okej, nie ma sprawy.
Mark, wyszedł z Katie. Dobrze, że przyjechał, będe miała trochę wolnego.Poszłam do pokoju, by założyć, jakieś porządniejsze ciuchy. Ubrałam się ( bez czapki ), a następnie związałam włosy, w kucyka. Po ostatecznym, ogarnięciu się, zeszłam do tamtych ludziów. Zastałam tam ludzia - Louisa.
- Laura, co do Katie to... - zaczął
- Wiesz co, zapomnij, że ci to powiedziałam. Wychowuję ją od roku, i sobie radzę. Teraz wierzysz w to, że Katie jest twoją córką.?
- Jestem, w rozsypce. Nie wiem, czy wierzyć czy nie.
- Twierdzisz, że dziecko, może zepsuć karierę.? - zapytałam
- Nie powiedziałem tego.
- Ale pomyślałeś.
- Laura, to nie jest takie łatwe.!
- A dla mnie było.?! Nie spałam nocami, myślałam o tobie, o dziecku jak sie wychowa. Ale wiesz co.? Ciesze się, że cie nie było. I to nie wiesz jak, moje życie jest piękniejsze bez ciebie.! Zniknij, z mojego życia.! - wtem do, domu wszedł Mark z zapłakaną Katie. - Boże, czemu ona płacze.? - zapytałam
- Nie wiem.! Bawiła się, cały czas jej pilnowałem i nagle, zaczęła płakać. - powiedział
- Rzeczywiście, jakaś rozpalona jest. Może ma temperature. Przynieś mi termometr, leży w szafce nad lodówką. - zwróciłam się do Marka.
- Okej. - po chwili, wrócił z łupem. Nie myliłam się, mała miała temperaturę, 38 stopni, o kurde.
- Muszę, z nią jechać do lekarza. - powiedziałam.
- To cię zawioze. - powiedział Lou.
- Serio.? Dzięki. - ubrałam bluzę, włożyłam telefon do kieszeni i wzięłam małą na ręce. Razem z Louisem, wsiedliśmy do samochodu.
__________________________________________
~ . To jest 2.:) Wspólna wena z Julką - dzięki ; *. Co sądzicie, o rozdziale.?:) Jak widzicie, nowy bohater - Mark, brat Laury. ; p


Mark Foster
Ur. 07.08.1998 r. w Docaster, UK.
Młodszy brat Laury, który przyjeżdża do niej
na wakacje.


poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Ważne.!

Chcę was poinformować iż, biorę udział w konkursie na imagin.:)
Co jest ważne, bo chciałabym was zachęcić.!:)
Konkurs organizuje moja przyjaciółka - Julka *_*

piątek, 19 kwietnia 2013

1.,,Dwa słowa 14 liter."

Oczami Laury

- No Katie, zaśnij w końcu. - wybełgotałam, do córki, która cały czas, płakała. Było jakoś po północy, śpiewałam kołysanki, nosiłam ją, a ona jeszcze nie chce zasnąć. Czasami, to wszystko, mnie przerasta, mam ochotę rzucić to wszystko, wyjechać na koniec świata i nigdy nie wrócić. Nagle do pokoju, weszła zaspana Bella. - Ja nie daję rady.! - podniosłam głos.
- Słuchaj, będzie dobrze. Czemu po prostu, nie odnajdziesz ojca Katie.? - zapytała - Wiesz kto to.?
- Wiem kto to. - odpowiedziałam.
- Nie szukasz go.?
- Po co.? On nawet nie wie, że była w ciąży. Nie mówiłam mu, bo on miał i ma, swój własny świat. - chyba, byłam na tyle przymotana, że nie słyszałam, gdy płacz ucichł. Zwycięstwo.!
- Dobra idę, spać, ty też. Sen ci się przyda. - powiedziała Bella, i wyszła z pokoju. Wskoczyłam, pod pościel, i momentalnie zasnęłam.

~ Rano ~

Jak co rano, obudziłam się, po 9. Katie grzecznie spała, więc wzięłam ubrania, i po cichu wyszłam, z pokoju.    Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, umyłam włosy oraz zęby, potem wysuszyłam kudły. Ubrałam się, włosy splotłam w kłosa i wyszłam, z łazienki. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie zastałam, moją współlokatorkę i najlepszą przyjaciółkę, w jednym. Zrobiłam sobie płatki, zaczęłam jeść oraz rozmawiać z Bellą.
- Dzisiaj przychodzi, mój chłopak i jego kumple. - powiedziała.
- Jasne, spoko, i tak będę siedziała u siebie.
- O nie, przyjdziesz tu jak normalny człowiek, usiądziesz porozmawiasz. - mówiła.
- No dobra, nie zbawi mnie te pare godzin. - chciałam wziąć, kolejną dostawę płatków, ale z miejsca zerwał mnie, płacz dziecka. Boziu, nie mam nawet, 5 minut spokoju. Poszłam do pokoju, wyciągnęłam małą, z łóżeczka. Ubrałam ją, wzięłam na ręce i zeszłam, do kuchni. Dałam małej, jakieś zabawki, i zajęłam się, przygotowaniem dla niej śniadania. Otworzyłam szafkę, i pierwsze co, rzuciło mi się w oczy, to kaszka truskawkowa, czy coś. Postanowiłam, dać jej to na śniadanie, a co dalej to się pomyśli. Po kilku minutach, wszystko było gotowe. Wzięłam miseczkę, z prowiantem dla Katie, usiadłam wzięłam ją, na kolana i zaczęłam karmić. Jak to ona, kilka łyżek, i najedzona. Zestawiłam ją na podłogę, wzięła lalki, i kontynuowała swoją zabawę. W tym czasie, ja mogłam na spokojnie, skończyć swoje śniadanie. Po skończonym posiłku, odstawiłam miseczki do zlewu, po czym pozmywałam po całym, śniadaniu.
- Ej, a właśnie, nie spytałam się ciebie, o której przychodzą.? - zapytałam
- No o 13 mają być u nas. - odpowiedziała
- Aham, okej.
Tak naprawdę, do 13 trochę czasu, ale co tam. Mijał on, no raczej miło. Obyło się, bez płaczu, i tych innych durnot. Bawiłam się trochę z Katie, lub czytałam jakieś czasopisma. Zanim mój mózg, się zorientował, było jakoś przed 13. Po mieszkaniu, rozległ się, dzwonek.
- Laura, otwórz, ja kończę, się ubierać.! - krzyknęła
- Okej.! - odkrzyknęłam - Katie baw się dalej, ja zaraz przyjdę. Dobrze.? - pokiwała mi tą swoją malutką główką. Podeszłam do drzwi, za nimi ujrzałam, pięciu chłopaków. - Bella.! - krzyknęłam
- Jestem. - powiedziała, stając obok mnie. - Część chłopaki, wchodźcie. - powiedziała, a oni wykonali, prośbę Belli.
- Mama. - powiedziała Katie i podbiegła do mnie, a ja wzięłam ją na ręce.
- To twoja córka.? - zapytał jakiś blondyn.
- To twój naturalny kolor włosów.? - zapytałam z sarkazmem.
- Laura. - powiedziała Bella. - Więc poznajcie, moją towarzyszkę Laurę, Laura poznaj Harrego, Liama, Nialla Zayna i Louisa - wskazywała, na każdego z nich, po kolei.
- A kim jest, to słodkie stworzenie.? - zapytał Harry.
- To jest Katie. - odpowiedziałam. Jeden z nich, bacznie się mi, przyglądał. Ja poznałam go, od razu gdy otworzyłam drzwi. Tym jednym z nich, był Louis. Wstałam z kanapy, i udałam się do kuchni. Zanim się obejrzałam, zauważyłam za mną, postać Louisa.
- Foster, coś ty zrobiła. - powiedział.
- O co ci chodzi.? - zapytałam
- O to dziecko, ja wiem, że ono jest twoje.
- Ja też, to wiem.
- No i masz zmarnowaną młodość. - teraz to przesadził.
- Słuchaj, już ty mi nie praw kazań, nie jesteś moją matką. Wiesz co.? Nie mam zmarnowanej młodości, dzięki temu dziecku, mam codziennie uśmiech, na twarzy. Gdy stawiała pierwsze kroki, to było poprostu..takie, że nie mam słów by to opisać. Najpierw to przeżyj, a potem oceniaj.
- Nie dziwie się temu kolesiowi, że tu go niema. Poprostu pewnie, nie chciał dziecka. - yhym "niema", tak naprawdę go tu nie ma.
- Przesadziłeś.! - krzyknęłam. Poszłam do salonu, wzięłam Katie, na ręce, włożyłam telefon do kieszeni, wyszłam z domu, waląc drzwiami. Po prostu, pewne granice są, a on je przekroczył. "Poprostu pewnie, nie chciał dziecka". To naprawdę, była przesada. Wkurzyłam się. Moje rozmyślania, przerwał, telefon. Dzwoniła Bella.
B : Gdzie ty, poszłaś.?
L : Gdzieś.
B : Czemu wyszłaś.?
L : Opowiem ci potem. Pa
B : Okej, pa.
Doszłam, na pobliski plac zabaw. Katie zostawiłam w piaskownicy, a ja usiadłam na ławke. Nie wiem co, ten popapraniec miał na myśli, mówiąc że zmarnowałam sobie życie. Minęło kilka godzin, i zaczęło się ściemniać. Wzięłam Katie na ręce, i ruszyłam w stronę domu. Po niespełna, dwudziestu minut, otwierałam drzwi domu. Weszłam przez próg, Bella siedziała w salonie razem z Harrym.
- Cześć. Gdzie cię wcięło.? - zapytała
- W parku, z małą byłam. - odpowiedziałam.
- A czemu wyszłaś.?
- Później, ci opowiem.
- Okej.
Na tym etapie, zakończyłam rozmowę, z przyjaciółką. Nakarmiłam jeszcze Katie, i poszłam ją wykąpać. Próbowałam ją, uspać, ale najwidoczniej nie chciała spać. Tak zasnąć po 24 i spać do 9, też bym nie chciała iść spać. Wzięłam małą na ręce, i poszłam do pomieszczenia, w którym znajdowała się Bella. Harr'ego nie było, najwidoczniej poszedł.
- To opowiesz mi, czego cie wywiało z domu.? - zapytała.
- Dwa słowa 14 liter. - powiedziałam
- Nie próbuję zgadywać, powiedz.
- Louis Tomlinson.
- Lou.!? - bardziej stwierdziła niż zapytała.
- Tak.!
- Znasz go.?
- Tak.!
- Skąd.?!
- Muszę odpowiadać.?
- Musisz.

- No, kiedyś mieszkaliśmy, w tym samym, mieście. Ale potem XFactor i wiesz. - mówiłam, no chyba jej nie powiem, że on jest ojcem, Katie.
- No to, jest zrozumiałe. Ale nadal, nie dowiedziałam się, dlaczego tak nagle, wyszłaś. - dodała
- Wyszłam, bo.... - nic nie przychodziło, mi do głowy - no Louis mnie wkurzył, i tyle.
- Nie kupuje tego.
- Nie słyszałaś jak krzyknęłam ,,przesadziłeś.!" ? 
- Nie.
- Nie dasz za wygraną.?
- Nie. - Bella sie zaś
miała.
- I tak, ci nie powiem.
- Sama się dowiem. - Bella wstała i podeszła do komody, wzięła telefon.
- Do kogo ty....?
- Hej Harruś. - powiedziała do słuchawki telefonu.
- Co.? Rozłącz się.! - krzyknęłam.
- On nie wie. - powiedziała i odłożyła telefon, krzyknęłam w myślach "jeee.!"
- A teraz przepraszam, ale idę położyć Katie. - powiedziałam. Wstałam z kanapy, wzięłam Katie, i poszłam do swojego pokoju. Dziś lekko poszło, chyba jej się spać chciało, i tak ma, być codzień ( mogłoby przynajmniej ). Wzięłam piżamę, i skierowałam się do łazienki, by się wykąpać. Wykonałam, te wszystkie czynności. Wróciłam do pokoju, sięgnęłam po telefon, by wiedzieć, która jest godzina. Jakoś przed 22, dosyć wcześnie. Teraz gdy Katie spała, zaczęłam jej się, dokładnie przyglądać. I co zauważyłam.? Jest podobna, do Louisa. Wcześniej, aż tak nie, było widać, ale teraz podobizna jest uderzająca. To tylko chyba ja, nie mam co robić, i zauważam takie rzeczy. Położyłam się na łóżku, i zaczęłam myśleć, o moim życiu. Czasem chce, zapomnieć o wszystkich problemach, chce mieć wszystko, w dupie. Nic już, nie będzie, tak jak dawniej. W Londynie zaczęłam, nowe życie. Ale coś, mnie ciągnie do Doncaster. Pojadę tam, na kilka dni, czy coś.
" - Mówiłaś mu.? - zapytała
- Nie. - odpowiedziałam
- Najwyższy czas, aby poznał prawdę.
- Ale, co ja mu powiem.? ,,Cześć Louis, słuchaj jesteś ojcem Katie." ? 
- Ukrywałaś, to.?! - do pomieszczenia, nagle wparował Lou.
- Lou, czekaj to nie tak.! Daj mi, wyjaśnić.! - nalegałam.
- Nie musisz, mi nic wyjaśniać. - powiedział i znikł " 
Nie.! To się, nigdy nie stanie. Prawda, nie wyjdzie, na jaw. Nie może. Co by było.? Boję się, pomyśleć. Pomimo tego, że Bella to moja najlepsza przyjaciółka, i wie o mnie wszystko. To tego, nie wie. Wiem tylko ja, i nikt więcej. Wolę, aby tak, pozostało.
________________________________________
To jest 1 rozdział :) Jak myślicie, czy prawda wyjdzie na jaw.? Jak potoczą się dalsze losy Laury.? Tradycyjne jedno wielkie DZIĘKUJĘ, które kierowane jest do Julki. Znów mi pomagałaś <3. Dziękuję, dlatego też, rozdział dedykowany for...JULIA HORAN/STYLES ! ^^ <3

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Coś nowego : p

Witam moje drogie czytelniczki ! <3
Znacie mnie i wiecie, że moich pomysłów na opowiadania jest do grama. Więc jako, że znó brakuje mi pomysłów na to opowiadanie, będzie tu kolejne.! A "Forever young" zostanie zakończone po 3 rozdziałach. Nad tytułem nowego opowiadania nie myślałam, ale pomysł jest.:)
(c) Magda
+ są już nowi bohaterowie : )

środa, 3 kwietnia 2013

Nowy blog. ^ ^

Chciałabym was, zaprosić
na mojego nowego bloga z 
opowiadaniem, na którym 
pojawił się już 1 rozdział.

A rozdział 3 niebawem : *

sobota, 30 marca 2013

Kochani.!: )

Z racji, 
Świąt Wielkanocnych, 
chcę wam życzyć, wszystkiego 
co najlepsze.!;-*
Blogowiczkom, 
dużo dużo dużo
weny.! <3
Żeby przyszedł Horanek,
i pozjadał wam wszystko :D