piątek, 19 kwietnia 2013

1.,,Dwa słowa 14 liter."

Oczami Laury

- No Katie, zaśnij w końcu. - wybełgotałam, do córki, która cały czas, płakała. Było jakoś po północy, śpiewałam kołysanki, nosiłam ją, a ona jeszcze nie chce zasnąć. Czasami, to wszystko, mnie przerasta, mam ochotę rzucić to wszystko, wyjechać na koniec świata i nigdy nie wrócić. Nagle do pokoju, weszła zaspana Bella. - Ja nie daję rady.! - podniosłam głos.
- Słuchaj, będzie dobrze. Czemu po prostu, nie odnajdziesz ojca Katie.? - zapytała - Wiesz kto to.?
- Wiem kto to. - odpowiedziałam.
- Nie szukasz go.?
- Po co.? On nawet nie wie, że była w ciąży. Nie mówiłam mu, bo on miał i ma, swój własny świat. - chyba, byłam na tyle przymotana, że nie słyszałam, gdy płacz ucichł. Zwycięstwo.!
- Dobra idę, spać, ty też. Sen ci się przyda. - powiedziała Bella, i wyszła z pokoju. Wskoczyłam, pod pościel, i momentalnie zasnęłam.

~ Rano ~

Jak co rano, obudziłam się, po 9. Katie grzecznie spała, więc wzięłam ubrania, i po cichu wyszłam, z pokoju.    Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, umyłam włosy oraz zęby, potem wysuszyłam kudły. Ubrałam się, włosy splotłam w kłosa i wyszłam, z łazienki. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie zastałam, moją współlokatorkę i najlepszą przyjaciółkę, w jednym. Zrobiłam sobie płatki, zaczęłam jeść oraz rozmawiać z Bellą.
- Dzisiaj przychodzi, mój chłopak i jego kumple. - powiedziała.
- Jasne, spoko, i tak będę siedziała u siebie.
- O nie, przyjdziesz tu jak normalny człowiek, usiądziesz porozmawiasz. - mówiła.
- No dobra, nie zbawi mnie te pare godzin. - chciałam wziąć, kolejną dostawę płatków, ale z miejsca zerwał mnie, płacz dziecka. Boziu, nie mam nawet, 5 minut spokoju. Poszłam do pokoju, wyciągnęłam małą, z łóżeczka. Ubrałam ją, wzięłam na ręce i zeszłam, do kuchni. Dałam małej, jakieś zabawki, i zajęłam się, przygotowaniem dla niej śniadania. Otworzyłam szafkę, i pierwsze co, rzuciło mi się w oczy, to kaszka truskawkowa, czy coś. Postanowiłam, dać jej to na śniadanie, a co dalej to się pomyśli. Po kilku minutach, wszystko było gotowe. Wzięłam miseczkę, z prowiantem dla Katie, usiadłam wzięłam ją, na kolana i zaczęłam karmić. Jak to ona, kilka łyżek, i najedzona. Zestawiłam ją na podłogę, wzięła lalki, i kontynuowała swoją zabawę. W tym czasie, ja mogłam na spokojnie, skończyć swoje śniadanie. Po skończonym posiłku, odstawiłam miseczki do zlewu, po czym pozmywałam po całym, śniadaniu.
- Ej, a właśnie, nie spytałam się ciebie, o której przychodzą.? - zapytałam
- No o 13 mają być u nas. - odpowiedziała
- Aham, okej.
Tak naprawdę, do 13 trochę czasu, ale co tam. Mijał on, no raczej miło. Obyło się, bez płaczu, i tych innych durnot. Bawiłam się trochę z Katie, lub czytałam jakieś czasopisma. Zanim mój mózg, się zorientował, było jakoś przed 13. Po mieszkaniu, rozległ się, dzwonek.
- Laura, otwórz, ja kończę, się ubierać.! - krzyknęła
- Okej.! - odkrzyknęłam - Katie baw się dalej, ja zaraz przyjdę. Dobrze.? - pokiwała mi tą swoją malutką główką. Podeszłam do drzwi, za nimi ujrzałam, pięciu chłopaków. - Bella.! - krzyknęłam
- Jestem. - powiedziała, stając obok mnie. - Część chłopaki, wchodźcie. - powiedziała, a oni wykonali, prośbę Belli.
- Mama. - powiedziała Katie i podbiegła do mnie, a ja wzięłam ją na ręce.
- To twoja córka.? - zapytał jakiś blondyn.
- To twój naturalny kolor włosów.? - zapytałam z sarkazmem.
- Laura. - powiedziała Bella. - Więc poznajcie, moją towarzyszkę Laurę, Laura poznaj Harrego, Liama, Nialla Zayna i Louisa - wskazywała, na każdego z nich, po kolei.
- A kim jest, to słodkie stworzenie.? - zapytał Harry.
- To jest Katie. - odpowiedziałam. Jeden z nich, bacznie się mi, przyglądał. Ja poznałam go, od razu gdy otworzyłam drzwi. Tym jednym z nich, był Louis. Wstałam z kanapy, i udałam się do kuchni. Zanim się obejrzałam, zauważyłam za mną, postać Louisa.
- Foster, coś ty zrobiła. - powiedział.
- O co ci chodzi.? - zapytałam
- O to dziecko, ja wiem, że ono jest twoje.
- Ja też, to wiem.
- No i masz zmarnowaną młodość. - teraz to przesadził.
- Słuchaj, już ty mi nie praw kazań, nie jesteś moją matką. Wiesz co.? Nie mam zmarnowanej młodości, dzięki temu dziecku, mam codziennie uśmiech, na twarzy. Gdy stawiała pierwsze kroki, to było poprostu..takie, że nie mam słów by to opisać. Najpierw to przeżyj, a potem oceniaj.
- Nie dziwie się temu kolesiowi, że tu go niema. Poprostu pewnie, nie chciał dziecka. - yhym "niema", tak naprawdę go tu nie ma.
- Przesadziłeś.! - krzyknęłam. Poszłam do salonu, wzięłam Katie, na ręce, włożyłam telefon do kieszeni, wyszłam z domu, waląc drzwiami. Po prostu, pewne granice są, a on je przekroczył. "Poprostu pewnie, nie chciał dziecka". To naprawdę, była przesada. Wkurzyłam się. Moje rozmyślania, przerwał, telefon. Dzwoniła Bella.
B : Gdzie ty, poszłaś.?
L : Gdzieś.
B : Czemu wyszłaś.?
L : Opowiem ci potem. Pa
B : Okej, pa.
Doszłam, na pobliski plac zabaw. Katie zostawiłam w piaskownicy, a ja usiadłam na ławke. Nie wiem co, ten popapraniec miał na myśli, mówiąc że zmarnowałam sobie życie. Minęło kilka godzin, i zaczęło się ściemniać. Wzięłam Katie na ręce, i ruszyłam w stronę domu. Po niespełna, dwudziestu minut, otwierałam drzwi domu. Weszłam przez próg, Bella siedziała w salonie razem z Harrym.
- Cześć. Gdzie cię wcięło.? - zapytała
- W parku, z małą byłam. - odpowiedziałam.
- A czemu wyszłaś.?
- Później, ci opowiem.
- Okej.
Na tym etapie, zakończyłam rozmowę, z przyjaciółką. Nakarmiłam jeszcze Katie, i poszłam ją wykąpać. Próbowałam ją, uspać, ale najwidoczniej nie chciała spać. Tak zasnąć po 24 i spać do 9, też bym nie chciała iść spać. Wzięłam małą na ręce, i poszłam do pomieszczenia, w którym znajdowała się Bella. Harr'ego nie było, najwidoczniej poszedł.
- To opowiesz mi, czego cie wywiało z domu.? - zapytała.
- Dwa słowa 14 liter. - powiedziałam
- Nie próbuję zgadywać, powiedz.
- Louis Tomlinson.
- Lou.!? - bardziej stwierdziła niż zapytała.
- Tak.!
- Znasz go.?
- Tak.!
- Skąd.?!
- Muszę odpowiadać.?
- Musisz.

- No, kiedyś mieszkaliśmy, w tym samym, mieście. Ale potem XFactor i wiesz. - mówiłam, no chyba jej nie powiem, że on jest ojcem, Katie.
- No to, jest zrozumiałe. Ale nadal, nie dowiedziałam się, dlaczego tak nagle, wyszłaś. - dodała
- Wyszłam, bo.... - nic nie przychodziło, mi do głowy - no Louis mnie wkurzył, i tyle.
- Nie kupuje tego.
- Nie słyszałaś jak krzyknęłam ,,przesadziłeś.!" ? 
- Nie.
- Nie dasz za wygraną.?
- Nie. - Bella sie zaś
miała.
- I tak, ci nie powiem.
- Sama się dowiem. - Bella wstała i podeszła do komody, wzięła telefon.
- Do kogo ty....?
- Hej Harruś. - powiedziała do słuchawki telefonu.
- Co.? Rozłącz się.! - krzyknęłam.
- On nie wie. - powiedziała i odłożyła telefon, krzyknęłam w myślach "jeee.!"
- A teraz przepraszam, ale idę położyć Katie. - powiedziałam. Wstałam z kanapy, wzięłam Katie, i poszłam do swojego pokoju. Dziś lekko poszło, chyba jej się spać chciało, i tak ma, być codzień ( mogłoby przynajmniej ). Wzięłam piżamę, i skierowałam się do łazienki, by się wykąpać. Wykonałam, te wszystkie czynności. Wróciłam do pokoju, sięgnęłam po telefon, by wiedzieć, która jest godzina. Jakoś przed 22, dosyć wcześnie. Teraz gdy Katie spała, zaczęłam jej się, dokładnie przyglądać. I co zauważyłam.? Jest podobna, do Louisa. Wcześniej, aż tak nie, było widać, ale teraz podobizna jest uderzająca. To tylko chyba ja, nie mam co robić, i zauważam takie rzeczy. Położyłam się na łóżku, i zaczęłam myśleć, o moim życiu. Czasem chce, zapomnieć o wszystkich problemach, chce mieć wszystko, w dupie. Nic już, nie będzie, tak jak dawniej. W Londynie zaczęłam, nowe życie. Ale coś, mnie ciągnie do Doncaster. Pojadę tam, na kilka dni, czy coś.
" - Mówiłaś mu.? - zapytała
- Nie. - odpowiedziałam
- Najwyższy czas, aby poznał prawdę.
- Ale, co ja mu powiem.? ,,Cześć Louis, słuchaj jesteś ojcem Katie." ? 
- Ukrywałaś, to.?! - do pomieszczenia, nagle wparował Lou.
- Lou, czekaj to nie tak.! Daj mi, wyjaśnić.! - nalegałam.
- Nie musisz, mi nic wyjaśniać. - powiedział i znikł " 
Nie.! To się, nigdy nie stanie. Prawda, nie wyjdzie, na jaw. Nie może. Co by było.? Boję się, pomyśleć. Pomimo tego, że Bella to moja najlepsza przyjaciółka, i wie o mnie wszystko. To tego, nie wie. Wiem tylko ja, i nikt więcej. Wolę, aby tak, pozostało.
________________________________________
To jest 1 rozdział :) Jak myślicie, czy prawda wyjdzie na jaw.? Jak potoczą się dalsze losy Laury.? Tradycyjne jedno wielkie DZIĘKUJĘ, które kierowane jest do Julki. Znów mi pomagałaś <3. Dziękuję, dlatego też, rozdział dedykowany for...JULIA HORAN/STYLES ! ^^ <3

1 komentarz: